
Lato powoli odchodzi, jego ostatki łapiemy w południowym słońcu, by wieczorami witać pierwsze jesienne chłody. Mamy sposób, żeby jeszcze na chwilę poczuć smak wakacji: maliny. Kupione przez Mamę na targu u znajomego straganiarza. Skąpane w słońcu, słodkie i orzeźwiające jednocześnie. Połączenie z bezą, prażonymi migdałami i kremową masą jest idealne by wydobyć z malin ich wartość.
Malinowa chmurka
Ciasto
8 żółtek
15 dag cukru
1,5 łyżeczki cuktu z wanilią
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
28 dag mąki
20 dag margaryny
Beza
8 białek
35 dag cukru (ja użyłam drobnego)
10 dag płatków migdałowych
Krem
0,5 l śmietany kremówki 30%
3 "śmietan-fixy"
3 łyżeczki cukru pudru
Nadzienie z malin
0,5 kg malin
3 galaretki malinowe (bez sztucznych barwinków)
Temperatura piekarnika: 180 st. C
Maliny wstawić do zamrażalnika.
Galaretki rozpuścić w 7/8 l wrzątku i odstawić do stygnięcia.
Żółtka, margarynę i cukier zmiksować na puszystą masę, Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem. Masą wysmarować papier do pieczenia ułożony na dużej blasze z piekarnika. Białka ubić z cukrem na sztywną pianę. Pianą posmarować pierwszą warstwę i posypać ją migdałami. Piec w piekarniku nagranym do 180 st. C do zrumienienia migdałów (zajęło mi to ok. 30 minut). Studzić na kratce kuchennej.
Gdy blat ostygnie przekroić go wzdłuż na połowę.
Schłodzoną śmietanę ubić z pozostałymi składnikami.
Do lekko stężałej galaretki wrzucić schłodzono maliny i wymieszać - masa powinna stężeć.
Na jeden z blatów wyłożyć połowę kremu, następnie wszystkie maliny. Na wierzch położyć drugi blat i wstawić na kilka godzin do lodówki.
Smacznego!